Gdzie jest Fitback po 3 latach przerwy? Co się dzieje, co robię i dlaczego tak, a nie inaczej? Wczorajszy wpis przeczytało już blisko 500 osób! 🙂 Zanim przejdę do opowiedzenia Wam tego jak wygląda moja aktualna rzeczywistość to poproszę, żebyście na koniec tego wpisu zostawili informację o tym jak wygląda WASZA (czyli osobno zawodowo, zdrowotnie, treningowo, wyzwaniowo).
P.S. Dziś z okazji reaktywacji bloga chętni robią FitTest z Insanity. Jeśli byliście z nami w 2013 kiedy go robiliśmy to jest szansa, że Wasz wynik nadal znajduje się na liście ponad 100 uczestników! Sprawdź tu – > „Grupowe Szaleństwo”
Co robię zawodowo?
Moim oczkiem w głowie od 7 był i jest FANGOL.pl. Mój serwis piłkarski, który w rekordowych miesiącach odwiedzał nawet milion użytkowników (generując ponad 17 milionów odsłon). Aktualnie w samej aplikacji mamy codziennie ponad 25 tysięcy kibiców także to jest nadal bardzo ważny element mojego życia zawodowego.
Ale! Od ok 3 lat zacząłem poważniej traktować pracę z obrazem, jak pamiętacie moje początki z internetem to było robienie filmów na Youtube, mój tutorial do stania na rękach miał ok 800,000 wyświetleń na Youtube zanim ktokolwiek traktował go poważnie 🙂 Od 2 lat zawodowo świadczę usługi foto-video. Realizowałem zdjęcia i filmy dla takich marek jak RedBull, Allianz Polska, Coca-Cola HBC, Muzeum Powstania Warszawskiego, Venture Cafe czy choćby reżyserowałem krótkie filmy dla domu produkcyjnego Foszer&Sawicki. W minionym tygodniu zrealizowałem pierwsze zagraniczne zlecenie na 3 dniową konferencję 🙂 Moje foto relacje z pracy możecie obserwować na moim imiennym fanpage’u. Właśnie sobie przypomniałem, że zrobiłem też sesje dla Decathlonu w październiku.
Aktualnie moim top priorytetem w obrazie są transmisje na żywo, które realizuję jako członek zespołu BiVrost. Polska firma, w której w zasadzie WSZYSCY są techniczni na poziomie inżynieryjnym, programistyczny, designerskim (ale to dosłownie każdy – wliczając ludzi którzy wypisują umowy – tam programuje i potrafi projektować w 3d). Mam niesamowitą więc możliwość pracować z ludźmi, którzy nie tylko znają się na obrazie, ale i technologię obrazu TWORZĄ. No i mogę realizować takie fajne transmisje na żywo jak ta z piątku 🙂
Zdarzyło mi się też robić zdjęcia ślubne,zdjęcia par i z chrztu. Wyprodukowałem też kilka podcastów, a co czujniejsi wiedzą, że miałem też epizod w fizycznym sklepie, który miał być healthy/eko. No trochę nie ogarniam wymieniania wszystkiego, dzieję się 😉 ale coraz mniej. Jestem zmęczony i bardzo wszystko kieruję ku temu, żeby robić max 2,5 etatu 😛
Bo zapomniałem wspomnieć, mam jeszcze swój Youtube 😛
Moja dieta?
Od 1 października 2019 nie jem mięsa. Jest to w dużej mierze związane ze Szkoleniem Nauczycielskim Jogi. Wynikło z niego, że nauczyciel jogi, który je mięso jest trochę jak lekarz, który pali papierosy. Trochę. Ja takich lekarzy nie toleruję, ale i jest różnica między „pali papierosy dla przyjemności”, a „je mięso, bo jak nie je to ma problemy zdrowotne”. Ja aktualnie mięsa nie jem jak wspomniałem, ale dopuszczam możliwość, że jeśli mój stan zdrowia na tym ucierpi, to dorzucę je w swojej diecie.
Jedno jest pewne, udowodniłem sobie, że mięsa nie potrzebuję do codziennego funkcjonowania, ba, czuję się jakoś tak bardziej energetyczny bez niego. Tylko problem pojawia się w tym, że trzeba sobie znaleźć czas na wymyślenie wege jadłospisu… na szczęście istnieją kateringi.
Sytuacja z kateringami jest o tyle skomplikowana, że większość używa plastiku więc były przeze mnie z góry skreślane. Na szczęście przez to, że podejmowałem różne rozmowy udało się znaleźć katering bez plastiku <3 Pomelo ma opcję EKO w formie opakowań z trzciny cukrowej lub biodegradowalnych materiałów marki VegWare. Powiem więcej, mam plan pokazać Wam jak wygląda produkcja kateringu od zaplecza 🙂 Chcielibyście to zobaczyć? O samym kateringu, daniach i menu opowiem przy okazji następnego wpisu.
Mam więc czyste sumienie i codziennie dostarczane 5 wegetariańskich posiłków. W związku ze współpracą mam też kod „arvind”, który daje Wam 10% zniżki na katering pomelo. Sprawdź tutaj.
Moja dieta to aktualnie 2000 kalorii. Dlaczego tyle? Różne pomiary dają różne wyniki. Nie bez powodu kupiłem – z pomocą moich patronów – Garmina Fenix 5 Plus i korzystam z jego sugestii dość mocno. Stałe korzystanie z tych samych urządzeń pzowala wyciągać wnioski. Mój był taki, że 2000 kcal to moje dziennie „break even”. Nie chudnę, nie tyję. Tyle też mniej więcej dziennie zużywam każdego dnia od 00:00 do 23:59….chyba, że mam trening tego dnia wtedy mam deficyt 🙂 Mam więc zawsze motywacje na „dodatkowy ruch”, bo każdy ruch mi się bezpośrednio przekłada na deficyt. Sprytnie co? Moja aktualna waga wynosi 74,1kg. Od początku wege zeszło więc w zasadzie solidne 2kg! A od początku roku 6.
Co jest myślę bardzo ważne, od września jestem na siłowni po kilka razy w tygodniu, ale zmiany w wadze pojawiły się dopiero przy regularnym jedzeniu i braku mięsa. Katering mam tylko 5 dni w tygodni więc w weekendy jest trochę chaos, ale i tak metabolizm się obudził.
Zdrowie
W zeszłym tygodniu zrobiłem też badania krwi i mam już wyniki. Na ich podstawie zamierzam wygenerować sobie suplement diety „Sundose”, który kupiłem tego lata. O tym też niedługo więcej na blogu. Myślę, żę warte podkreślenia jest to, że dzięki temu, ze w 2018 roku wziąłem się za podstawy swojego „zdrowia” w 2019 nie miałem alergii i nie zostałem znowu wykluczony na 2-3 miesiące z funkcjonowania w okresie wiosenno letnim! To duży skok w jakości życia.
Mój trening?
Odkąd ostatnio rozmawialiśmy na tym blogu dużo się zmieniło. W 2017-18 moje bieganie poszło w las. Złamanie 4h w maratonie podziałało odwrotnie dla motywacji niż powinno 🙂 Miało to jednak też wiele innych powodów, mocno prywatnych. Mogę chyba w końcu zdradzić, że jeden z biegów, który mocno śledziliście – Bieg Morskiego Komandosa – musiałem odpuścić…
sytuacja życiowa, w jakiej się wtedy znalazłem uniemożliwiała mi nawet zjedzenia odpowiedniego posiłku do funkcjonowania, co dopiero do treningu, a o logistyce wyjazdu i kosztach dodatkowych nawet nie wspomnę. Tak jak wspominałem wiele razy w różnych miejscach – jestem osobą z natury uśmiechniętą, z przyzwyczajenia wręcz uśmiechniętą. To jednak nie znaczy, że wszystko jest zawsze po mojej myśli. Ze względów zawodowych sytuacje z jakimi się czasem mierzę byłyby dla wielu nie do pomyślenia. Gdybym był dziś na etacie w korporacji z moim „cv” mógłbym mieć ładne naście tysięcy na rękę w Polsce, a na LI co jakiś czas dostaję bardzo fajne propozycje za granicami kraju za nawet wielokrotność tego….
Z jakiegoś powodu jednak walczę u nas, bo wierzę, że da się 🙂
No ale przez to też inne tematy obrywają, zarówno moje życie prywatne jak i treningowe muszą się mierzyć z tym, że idę z kalkulatorem do spożywczego. W takich warunkach ciężko traktować „muszę wziąć udział w biegu” poważnie na tyle, żeby iść „mimo wszystko”. Trening w moim życiu ma być przyjemnością, możliwością, moim wyborem. Nie przymusem. Stąd też łatwo mi było zrezygnować z tamtego startu, choć nie było fajnie słuchać komentarzy, że wymiękłem czy coś.. ale cóż, mam zawsze takie wrażenie, że ten kto tak pisze ma problem, nie ja.
Aktualnie odwiedzam w miarę regularnie Zdrofit na Gocławiu. Mój trening tam składa się z biegania na bieżni (ujemne pochylenie, minimum 30 minut biegu) i odkąd tak trenuję moje tempo biegu wzrosło kosmicznie, a jednocześnie moje tętno w wysiłku spadło. Co za tym idzie czuję się aktualnie w formie na złamanie wszystkich swoich życiówek biegowych z 2015-2016 roku, ALE nie zamierzam jeszcze się ich podejmować ze względu na zbyt dużą wagę. Mam czas, a forma jak widać tylko rośnie 🙂 No i hej! Zrobiłem pierwszą w życiu śrubę!
Myślę, że warto też wspomnieć, że jeden z największych youtuberów w Polsce zaprosił mnie do swojego fit projektu i coś tam już nawet powstało.
W międzyczasie sam działam mocno z jogą. Tutaj moich nagrań samego siebie jest mało, bo jak praktykuję to chcę być sam na sam z matą. Mogę Wam jednak pokazać fragment zajęć:
No i myślę dość ważne – wracam do biegania na dworze. W grudniu chciałbym zrobić z Wami wspólne wyzwanie, które będzie polegało na tym, że zamiast na kilometry będziemy patrzyli na czas. Chodzi o to w dużej mierze, że mam problem z bieganiem spokojnym, a póki nie zacznę robić odpowiedniej ilości kilometrów to nie będę miał efektów. Mam dobre tempo, mam podstawy do dobrych wyników, ale brakuje mi fundamentu w postaci wybieganych aktualnie kilometrów. Te dawne już się nie liczą. To smutne, ale przerwy w bieganiu jakby zerują pewne rzeczy 😛 Na szczęście istnieje pamięć mięśniowa i powrót będzie myślę epicki. W grudniu więc chcę Was zaprosić do biegania „godzin”, tempo i dystans nie istotne.
No i to chyba tyle na ten moment. A co u Was przez ostatnie lata?
2 komentarze
Zawodowo: Sprzedawca w sklepie sportowym
Zdrowotnie: https://www.youtube.com/watch?v=CaacZbixZ2E
Treningowo: Miałem sobie odpuścić, ale pomału się rozpędzam 😉
Wyzwaniowo: Przygotować się do Ultra Maratonu Kolarskiego i ukończyć (najlepiej w 2 dni): Pomorska 500
Po za tym: Ukończyć cykl biegów w Sosnowiecki Milowicach (ostatni bieg 05.01)
Ukończyć w pierwszej 100 Katowicki City Trail
Zaliczyć cykl krakowskich biegów ITyMożeszByćWielki
Poprawić życiówkę na 10 km
ponownie złamać 20 min na 5 km
Nie wiem co jeszcze napisać więc napiszę Wafle są lepsze od Ramenów 🙂
Hej Arvind, u mnie jak poniżej 🙂
Zawodowo: sprzedaję, dużo czasu za kółkiem lub monitorem, na szczęście kawa i woda piętro niżej
Zdrowotnie: Dobre pytanie. Na pewno nadwaga, senność, brak energii. Co się za tym kryje? Nie wiem, bo nie badam się od dawna.
Treningowo: do dupy, 5 lat bez treningów, ale jest światełko w tunelu
Wyzwaniowo: w związku z formacją którą w tym roku przechodzę, w moim życiu musi pojawić się wysiłek i wyzwania. Tak więc pobiegałem ostatnio trochę, w niedziele morsowałem po raz pierwszy w życiu. Wiele przede mną.
Tak więc nie jest dobrze, ale dna jeszcze nie sięgnąłem 🙂