SzukamZEN #1 – Czo to ta Joga?

6

Nareszcie, pierwszy wpis z serii SzukamZEN czyli serii, która przybliży Wam (i mi) świat Yogi. Jogi? Czy Yogi? W sumie nie ma znaczenia. Jesteśmy na Fitbacku. Yoga to w wielkim uproszczeniu „zestaw” rozwiązań, które możemy wykorzystać we wszystkich sferach życia. W zasadzie jakby się w to mocno zagłębić to jest to swoisty drogowskaz „jak żyć” zarówno dla tematów typu „jak żyć żeby nas nic nie bolało fizycznie” jak i „jak żyć, żeby nas nic nie bolało mentalnie”.

Ja niestety nie mam tyle czasu ani w sumie mnie aż tak nie ciągnie, żeby zgłębiać tajniki sztuki ZEN, wczytywać się w księgi mądrości indyjskich mędrców.. ALE ! W miarę możliwości będę się starał coś tam „liznąć” z tej tematyki mentalnej zarównież. Wydaje mi się, jednak, że to jest ta sfera, którą bardzo mocno i tak poruszam na blogu więc gdzies tam coś tam się pokryje i nie będziecie mocno stratni 🙂 Cały czas jednak jestem otwarty na Wasze sugestie, jak coś będzie zbyt zawiłe, czegoś będzie brak lub nadmiar to piszcie. Dostosujemy się do siebie.

Ale po co?

Zanim przejdę do tego o czym miałem pisać chciałbym w kilku słowach wyjaśnić.. po co ta joga. Dla mnie Joga to temat ciekawy od bardzo dawna. W różnych etapach życia ciekawił mnie z innych powodów. Kiedy byłem mały widziałem w domu indyjskie książki o Jodze ale nic z nich nie rozumiałem tylko oglądałem obrazki (których było wyjątkowo mało..co też było dla mnie nie pojęte..co to za trening o którym się więcej pisze niż pokazuje?). Z wiekiem oczywiście zacząłem rozumieć, że same ruchy to nic nie znaczące spięcia mięśni i tyle.

Pierwszy czas kiedy faktycznie zacząłem czytać coś więcej miał miejsce przed 1 klasą liceum, kiedy złamałem nogę. Ból, który mi towarzyszył przez kolejne miesiące po operacjach (sztuk 4) był tak bardzo nie do zniesienia, że ucieczki od bólu szukałem w czymś co zobaczyłem na tych obrazkach. W medytacji. Moja mama od małego opowiadała mi o tym ile można zrobić dla głowy samą pracą nad oddechem, mój papa z kolei będąc w szkole (w Indiach) miał Jogę w ramach swoich zajęć szkolnych. Pamiętam bardzo dobrze, że moja mama zawsze się śmiała, że szkoda, że kursu nie ukończył (to były chyba zajęcia w ostatnich klasach odpowiednika naszego liceum). Czemu? Bo czasem jak się nad czymś skupił to tak jakby opuszczał całe pomieszczenie i można było do niego mówić i mówić a on póki nie skończył tego co zaczął nie słyszał i nie widział nic :))

I to też mi dało do myślenia. Bo jak boli… to fajnie byłoby wyjść z siebie i nie brać w tym udziału.

Jak tak sobie łączyłem przez lata różne rzeczy „w całość” a przy okazji oglądając film StreetFighter była scena, w której jeden z bohaterów- zawodnik sumo E. Honda – był biczowany i ani nie pisnął. Kiedy napastnicy wyszli jego kolega spytał jak on to wytrzymał na co on odpowiedział „nie czułem bólu, nauczyłem się opuszczać swoje ciało”.

Tak więc próbowałem, starałem się i nawet „coś tam mi się udało”. Może to było placebo. A może faktycznie coś dobrego osiągnąłem. Nie będę się w to zagłębiał ale mocną głowę mam i tej fascynacji medytacją to również zawdzięczam. Wierzę dziś w siłę umysłu. Wierzę, że skoro w śnie jestem w stanie przestać czuć jakikolwiek ból, potrafię się przenieść tak w inny swiat, że mogę się obudzić z „przerażeniem”… to jednak głowa jest silniejsza niż nam się wydaje…

Joga jednak dzisiaj interesowała mnie z zupełnie innego – bardziej prozaicznego powodu. Kontuzje.

Joga to w dużej mierze rozciąganie całego ciała. Kontuzje bardzo często wynikają z tego, że nasze ciała nie są „mocne”. Nie są sprężyste. Nie są gotowe. Joga jako trening pomaga w praktycznie każdym sporcie i możecie mnie trzymać za słowo, z roku na rok będzie coraz głośniej o sportowcach, którzy wplatają jogę do swojego treningu. Już teraz mamy przykłady zawodników MMA, profesjonalnych piłkarzy no i wiadomo – biegaczy.

Tak więc swoją przygodę chciałbym – a w zasadzie i muszę – rozpocząć od przygotowania swojego ciała.

Czy Tobie to potrzebne? TAK. Obojętnie co trenujesz – TAK. Bo komfort, bo lepsze samopoczucie, bo większy spokój. Bo MNIEJ KONTUZJI. Przejdziemy do tego  w kolejnych wpisach, wspomnę tylko jeszcze na co składa się joga i kończymy lekcję na dziś 🙂

8 sfer Yogi

Sfer, ścieżek, odnóg, elementów.. jak zwał tak zwał. Jest 8 sfer nad którymi praca prowadzi nas do lepszego życia.

1. Yama. W ramach Jamy omawiane jest to jak powinno się żyć. O tym czym się powinniśmy kierować w życiu, jacy powinniśmy być wobec innych itd. To jest ta część, która czasem się już pojawia na Fitbacku bo są w niej prawdy uniwersalne ale i pewnie w ramach tego działu poruszymy 5 cech, które YAMA porusza (szacunek do wszystkiego co żyje, oddanie szczerości w życiu, uczciwości, kontrola zmysłów i eliminacja chciwości). Jak widać .. grube tematy 😀 Za grube na ten moment żebym się o nich wypowiadał jakoś „poważniej” bom dziecko jeszcze… ale coś tam wspomnę.

2. Niyama – O ile Jama uczy tego jak żyć z otoczeniem o tyle Niyama uczy nas relacji z samym sobą i tego jak dbać o swoją higienę „osobistą” na poziomie hmm głowy, serca, myśli. Itd.

3. Asana – O, i tego będzie dużo. Asana to nic innego jak pozycje, które przyjmujemy w trakcie Jogi. Na tym będziemy skupiać dużo uwagi bo podstawowych pozycji jest ok 100 a ja zamierzam wpleść nieco bardziej szalonych koncepcji, które mnie codziennie atakują na Instagramie przez bardziej zaawansowanych joginów.

4. Pranayama – Kolejny punkt, który będzie mocniej zgłębiony w ramach naszego wspólnego poszukiwania ZEN – oddech. Czy wiesz, że poprawny oddech powinien wypełnić płuca objętością gazu równą 2,5 litrom a przez siedzący tryb pracy daje Ci tego powietrza ok 0,5 litra? To oznacza, że Twój organizm jest niedotleniony przez większość czasu a tym samym jest osłabiony, głowa jest mniej skoncentrowana i ostatecznie jesteś mniej efektywny lub jak wolisz mniej użyteczny. Nauka oddychania jest tak samo ważna w życiu codziennym jak i w treningu – KAŻDYM. Często odpowiedni oddech jest tym co daje dużą przewagę (szczególnie na ringu…) i pozwala nam na dłuższe i bardziej wydajne działania.

5. Pratyahara – Praca nad opanowaniem zmysłów. Wstęp do …

6. Dharana – koncentracja i wsłuchiwanie się w siebie. Wstęp do …

7. Dhyana – Medytacja. Ostatni krok przed…

8. Samadhi… dziwnie mi się nawet o tym pisze ale 8 etap to etap, który jest celem wszystkich poprzednich. Samadhi znaczy Oświecenie. A w zasadzie to nie, skłamałem. Samadhi oznacza „złączyć, zebrać wszystko w jedno, zjednoczyć, zespolić”. W zasadzie taki krok, który chce osiągnąć każdy ale pod inną nazwą.

Bo co daje oświecenie? Zrozumienie swojego miejsca na ziemi. Szczęście i spokój. Oddzielenie się od wszystkiego tego co zbędne. Odłączenie się od tego ja, które tworzy za nas świat…. popłynąłem? No trochę popłynąłem.

Od czego zaczniemy?

No jak dotarliście aż tutaj to oficjalnie już zaczęliśmy 🙂 W następnym tygodniu #2 i będzie to wpis … personalny.
Dajcie znać jak się zapatrujecie na SzuamZEN. Będziecie szukać ze mną?

Share.

About Author

Hej, jestem autorem bloga Fitback.pl . Chciałbym Ci pokazać jak możesz przedłużyć swoje życie jednocześnie korzystając i czerpiąc z każdego dnia tak jakby jutra miało nie być :) Wierzę, że warto robić to co daje radość dziś ale nie wyjdzie Ci bokiem za lat 10-15. Nie wierzę w drogę na skróty.

6 komentarzy

  1. Cieszy mnie ta tematyka. Do tej pory co jakiś czas robię tylko filmiki z youtube – joga dla biegaczy. Zgadzam się, ze same bieganie to często prosta droga do kontuzji. Odkąd mam też inne formy wysiłku fizycznego czuje się dużo lepiej. Gdy tylko biegałem, wydawało mi się że jestem wysportowany, a faktycznie byłem jak kaleka 😉 Medytacja to też super temat, też trochę próbuję, bardzo bym chciał zacząć regularnie medytować.

    • no niestety biegacze często myślą,że bieganie kończy się na bieganiu i totalnie olewają wszystko inne (z rozgrzewką przed i rozciąganiem po włącznie) a potem są problemy. Liczę, że jak polubią jogę to nigdy nie będą omijać rozciągaina 🙂

Leave a Reply