Słowem wprowadzenia dla tych, którzy nie oglądali filmu. Bruce Wayne – batman – został więźniem Bane’a (czarny charakter trzeciej części trylogii) w czymś co może przypominać ultra głęboką i wielką studnię. Jedyna droga na wyjście z owej studni prowadzi przez ścianę, na którą raz na jakiś czas ktoś próbuje się wspiąć.
Bruce próbował wiele razy ale za każdym razem mu to nie wychodziło. To co istotne to stan psychiczny w jakim znajdował się Bruce w tej części historii.
Nie zależało mu bowiem na niczym poza jego kochanym Gotham. Nie bał się o siebie, o swoje zdrowie czy życie. Tym samym brakowało mu jednej z największych motywacji człowieka – motywacji do życia opartej na strachu przed śmiercią.
Ja nie twierdzę, że masz się bać śmierci. Twierdzę jednak, żę powinieneś się bać porażki, zastania, stagnacji. Powinieneś się obawiać uplywającego czasu, który marnujesz. Bo marnowanie czegoś to też „działanie”.
Nienawidzę marnować czasu, nienawidzę marnować okazji. Ta nienawiść do „czekania na to co się stanie” bez aktywności sprawia, że jestem aktywny.
Przy czym muszę zaznaczyć – nie czuję tej nienawiści. Zamiast niej skupiam się na radości z właśnie ROBIENIA. Bo to działa dwojako. Praktycznie każda motywacja ma „działam bo lubię X” i „działam bo nie lubię Y”. Wszystk oma swoje skrajności. Kwestia tego, z czym Ci lepiej.
Mi lepiej z uśmiechem 🙂