Orlen Marathon 2014 był dla mnie dosyć specyficznym biegiem. W 2013 w trakcie tego samego biegu poszło mi kolano, na ok 30 km medyk kazał mi zejść z trasy. Zadałem mu wtedy pytanie – czy jak pobiegnę dalej, to pogorszę sytuację? Mogę sobie pogłębić kontuzję? Na co on odparł, że raczej nie. Więc pobiegłem dalej. A raczej przykuśtykałem. Ból + emocje sprawiły, że przepłakałem ten bieg aż do mety…
W 2014 uznałem, że się zemszczę i postanowiłem przebiec ten maraton na 100000% luzie. Zero spinki, zero presji, po prostu ja i bieg. W ten sposób doznałem chyba największej ilości strzałów endorfin w trakcie jednego biegu. Całe 42km uśmiechu.
Polecam.
Jeden komentarz
Like!! I blog quite often and I genuinely thank you for your information. The article has truly peaked my interest.