Kocham robić zdjęcia. Dużo zdjęć. Zawsze i wszędzie. Często też do tych zdjęć wracam. No na przykład przygotowując wpis o jednym temacie muszę przejrzeć cały folder fotek zrobionych telefonem a tam wiecie – jest wszystko. I tak wracam wspomnieniami do tego czy tamtego. Uwielbiam ten moment jak szukając fotki np. zegarka trafiam na fotkę ze spaceru w 2010 roku czy fotkę z treningu w 2013 albo z mety pierwszego maratonu w 2012. Na chwilę przemieszczam się wtedy w tamte chwile i jest mi błogo.
Momenty małe i duże
I jak wspomniałem, są momenty małe i są momenty duże. Na przykład ta fotka wyżej – 3 gości sobie odpoczywa, pewnie po jakimś treningu. Ot jedna z wielu imprez związanych z premierą jakiegoś sprzętu. Nike zorganizowało miejski bieg z „przeszkodami” z okazji premiery Pegasus 30. Były misje, były wyzwania, było współzawodnictwo i była praca zespołowa. Na koniec zjedliśmy ciepłe jedzenie a przy okazji „losowania” nagród okazało się, że wylosowaliśmy tą główną. Kto by się spodziewał? Fotka na górze mówi wszystko choć pokazuj tak niewiele…a utkwi w pamięci na długo.
Udział w tej imprezie był dość spontaniczny. Ale są też takie wspomnienia bardziej „zorganizowane”. Np. udział w 2 tygodniowym intensywnym kursie na Instruktora Fitness (niby też wpadłem „na spontanie” ale 2 tygodniowa orka, 8 godzin dzień w dzień w klubie fitness to już więcej niż „mały moment”)..
Inne ciekawym wspomnieniem będzie pierwsza wspólna impreza biegowa z Dianą. Jakiś czas przed nią debiutowała w She Runs The Night ale tam facetów nie wpuszczano… i choć wbiłem się na teren i tak to pobiec mi nie było wolno 🙂 tym razem nam się udało i choć po drodze trafił się idiota buc, który na nas wpadł bo poza czasem świata nie widział… no ale udało się przebiec i mimo wszystko, wspominam to bardzo dobrze
W zeszłym roku byłem też „duchem” w imprezie Nike „Złap ducha” ….(i miałem numer 23!!)
a w międzyczasie biegania pierwszy raz odwiedziłem crossfitowy boks 🙂
Brałem też udział w jeszcze jednej premiera obuwia – tym razem Reebok Series One – połączonej z treningiem poprowadzonym przez Lidię Chojecką (wielokrotne złoto w mistrzostwach polski i trzykrotny brąz na mistrzostwach świata) oraz Tomka Brzózkę (Iron Man i inne cuda)… też świetnie wspominam, zwłaszcza, że poznałem wtedy Tomka i miałem okazję pogadać z kimś, kto ma bardzo podobne podejście do osiągania sportowych celów, tylko jest kilka kroków przede mną 🙂
Ale i są takie fotki, które zdarzyły się przy okazji przypadkowych akcji…. Ta np. pochodzi z mojego debiutu na desce snowboardowej. 3 rano, ja w jeansach, deska pierwszy raz na nogach… no i las – oczywiście… przemoczeni cali, uśmiechy na gębach 100%. Potem jeszcze śmieszna akcja z policją. Wyobraźcie sobie, że to było w okresie, w którym się przeprowadzałem. Miałem więc w aucie WSZYSTKO. Ale to tak dosłownie, WSZYSTKO. Sprzęt, ciuchy, instrumenty muzyczne.. suplementy 🙂 a raczej saszetkę z suplementami typu Magnez, l-karnityna i inne cuda w pigułkach. Jest 3 rano, wyjeżdżamy z lasu i jak już praktycznie wjechaliśmy do Darka na podwórko to coś mi mryga za oknem. Widzę, że to Policja. Panowie nas zatrzymują do rutynowej kontroli bo się „dziwnie zachowujemy„. Wysiadam z auta cały mokry. Temperatura minusowa więc telepie mnie maksymalnie. Policjant mierzy wzrokiem i od razu pyta, czy coś brałem 🙂 Ja oczywiście – „nic Panie władzo, my sportowcy”. No to proszą mnie o dokumenty… weź teraz znajdź dokumenty. Wyciągam przy policjancie torbę do laptopa a w niej wszystkie te moje suplementy wylatują jak na filmie.. i się sypie czarne opakowanie, białe, szare… każde w inną stronę.. i policjant na mnie „a to co???” na co ja „suplementy Panie władzo, mówiłem, sportowcy” i się dziko uśmiecham bo mnie zimno już tak przeszyło, że zaraz stracę czucie w rękach i nic zupełnie nie znajdę.
Chwilę się jeszcze tłumaczyłem, sprawdzili mnie itd. i puścili wolno. Bardzo bogate wspomnienie, na samą myśl robi mi się zimno 🙂
Patrzę
I tak patrzę na te fotki i się cieszę. I myślę sobie – fajne, fajne te chwile…fajnie, że mogę na nie patrzeć w formie zdjęciowej. To tak jakby potwierdza dosyć istotny fakt – te momenty miały swoje miejsce. Nie otwieram teraz notatnika i nie patrzę na słowa „chciałbym zrobić XYZ„. Nie. Przeglądam setki a w zasadzie tysiące zdjęć i widzę co zrobiłem, co przeżyłem, co mnie dotknęło i co mi się przytrafiło. To wszystko są wspomnienia, które miały miejsce bo coś się zadziało.
[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/photo.php?fbid=529814863743129&set=a.126550634069556.21030.125276760863610&type=3&theater/” width=”600″/]
I tak w minioną sobotę miał miejsce Bieg Konstytucji. Pamiętam dokładnie jak to wyglądało rok temu. Byłem chory, przemęczony i w zasadzie nie planowałem już startu. Ale nie, postanowiłem, że jednak wystartuję, raptem 5km nawet jak mnie rozłoży to trudno, nie mam nic w planach na najbliższe dni 🙂 No i poleciałem, najpierw szukam jak wariat taksówki a jak już znalazłem to podaję jej zły adres. Zły, bo tam gdzie chciałem dojechać trasa była zamknięta. No ale nic, taksówkarz jedzie i tak. Nagle na mnie patrzy i mówi „co, protestujemy?” a ja na niego „nie, biegamy, bieg konstytucji dzisiaj”… i odbyłem z nim rozmowę a raczej on odbył ze mną monologo tym jak to kiedyś biegał ale zrezygnował bo to niezdrowe 🙂 No co zrobisz, nic nie zrobisz. Nie miałem zbytnio nastroju na pogaduszki a czasu miałem jeszcze mniej. Nie odzywałem się więc żeby dać mu się skupić i jak dojechaliśmy do zamkniętego zjazdu zapłaciłem i uciekłem. Na miejsce dobiegłem idealnie na start. Ruszyłem ze wszystkimi, nie cuzłem się jakoś mega fajnie ale to nic. Bieg wykonany. Po biegu spotkanie z Fitbackowiczami, fota, torcik i do domu. *Przemoknięty ale z wiarą, że to co robię, będzie lepszym się stawało.
A za rok
No i dochodzimy do sedna wpisu. Co będzie za rok? Co będę wspominał 5 maja 2015 roku? Na ten moment już coś w tym roku szalonego zrobiłem. Jest Orlen, jest pólmaraton, jest trochę pracowych sukcesów.. ale z nowości? Z wyjątkowych okazji? Z pewnością Bieg na Szczyt, który widzisz w fotce „tytułowej”. Na pewno też wspomnę spotkanie kilku największych gwiazd piłkarskiego świata!
Ale co potem?
No i właśnie o tym chciałem z Tobą porozmawiać. Dziś jest Poniedziałek (zakładając, że czytasz to w dniu publikacji). Pierwszy dzień tygodnia a dla wielu pierwszy dzień „wszystkiego”. To od Poniedziałku zacznamy „dietę” „treningi” i „pracę na sobą”. „OD Poniedziałku” to jedna z najgłupszych fraz ever ale skoro już jest ten Poniedziałek to wykorzystajmy go.
Jak? Zaczynając od tego, żeby sobie uświadomić, że – DZIŚ TWORZYSZ SWOJE WSPOMNIENIA.
To właśnie dziś robisz te zdjęcia, które zobaczysz za rok. Co na nich będzie?
W tej chwili pewnie byłby na nim ekran komputera. Zrób sobie z nim fotkę, samofocia z Fitbackiem zawsze na propsie 🙂
Ale co będzie jutro? Pojutrze? Zaplanuj-Nie pytaj! To jest w Twoich rękach.
Ustal, że musisz zrobić w tym tygodniu coś, co będziesz chciał wspominać za rok.
I jak już to ustalisz, to zrób to.
Bo właśnie do tego doszedłem oglądając te fotki. Mam co oglądać bo coś robię. W tej chwili mogę zrobić coś, co będę wspominał do końca swoich dni. Przeglądam swój tydzień i nie widzę w nim nic nadzwyczajnego, nic na miarę wspomnienia? No to trzeba to zmienić. Trzeba zrobić coś, co nada wszystkim przyszłym dniom kolorytu. Coś, co nada im sensu i pozwoli mi się uśmiechnąć w trudniejszych chwilach.
Pamiętacie mój wpis o Maratonie? Maraton to był jeden dzień, fajne wspomnienie ale bardzo „małe”. Wspominam jednak te 2-3 miesiące przygotowań. 2-3 miesiące, po 5 treningów w tygodniu. Policz sobie ile to dni i zdjęć do wspominania 🙂 Mam fotki z wielu z nich. Czy to samofocia z zegarkiem, czy fotka z trasy czy jeszcze coś innego. Mam muzykę, której wtedy słuchałem. Mam wspomnienia.
5 komentarzy
Fajny wpis…daje do myślenia, rzeczywiście 'aktywni’ mają dużo wspomnień. Ja np. rok temu chodziłem w Gibach po wodzie :))
Fajny wpis, daje dużo do myślenia…rzeczywiście ci photo-’aktywni’ mają wiele wspomnień. Ja np. rok temu wyGibałem się i chodziłem po wodzie 🙂
wariat 🙂 ale pozytywny.
Co za aktywne życie.. Jestem pod wrażeniem 🙂
trzeba cisnąć póki można 🙂