Zrzucanie wagi dla młodego rodzica to jeden z ostatnich priorytetów w trakcie trwania codziennej walki o przetrwanie, a jednocześnie jedna z bardziej uciążliwych myśli, które tej codzienności towarzyszą. Dobra relacja „ze sobą samym” jest niezwykle istotna żeby w tych często ciężkich chwilach zwyczajnie mieć siłę do kolejnej niespodziewanej sytuacji.
W ramach tego wpisu chciałbym się z Wami podzielić moimi spostrzeżeniami z pierwszego roku w roli młodego taty. Co mi się udało, jakie miałem założenia, a co musiałem szybciutko schować do szuflady.
Ważna rzecz – to bardzo prywatna i osobista sprawa jak kto przechodzi przez ten czas bycia rodzicem. To co jest opisane poniżej zadziałało dla mnie, jestem z tego zadowolony, ale totalnie nie uważam, że to jest a) jedna i jedyna prawidłowa ścieżka i b) dla każdego.
Zacznijmy od końca – jak jest dzisiaj
Mamy styczeń 2023. Na tym etapie Maja ma już rok, ja na wadze widzę stabilne 75 kilo, a mój Garmin przez okres świąt pokazał mi kilka nawet nie najgorzej przespanych nocy.
Jednocześnie w trakcie jak to piszę na moim biurku stoi szklanka po zimnej coli, a rower za moimi plecami na trenażerze ma tak zmęczony i zakurzony łańcuch, że obawiam się, że jak zrobię nim skrzypiący kilometr to jak się obrócę wyjedzie z domu i nie wróci z pogardy dla tego jak został zaniedbany przez miniony rok.
Mentalnie jest ok, mam dużo na głowie, ale powoli czyszczę się z tego co mi zalegało w ciele i głowie.
Co mi dał Fitback – jak przetrwałem 2022
Jedną z rzeczy jaką wyniosłem z ostatnich pewnie 20 lat myślenia o rozwoju psycho-fizycznym, motywacji i radości z życia to to, że każdego dnia wykorzystujemy swoje „punkty życia” i one działają jak pieniądze, jak zużyjesz więcej niż masz – zapłacisz za to następnego dnia, a jak Cię mocno poniesie, to może i dług może się za Tobą ciągnąć tygodniami, albo i latami. Dlatego każdego dnia rano musiałem robić sobie swoisty checkup tego gdzie dziś jestem, jak się czuję, na co mnie stać i ile tych punktów energii mam, żeby potem je prawidłowo rozdysponować w reszcie dnia I JEDNOCZEŚNIE zachowując zapas, bo to czego się człowiek szybko uczy jako rodzic to to, że oddaje kontrolę dnia komuś innemu, kto totalnie nie ogarnia nic I TO JEST OK.
Mając świadomość ile mam punktów mogę np dzisiaj z czystym sumieniem powiedzieć „jest 18, zostało mi 23 punkty, gdybym zrobił trening to on będzie dajmy na to kosztował 30 punktów i nie tylko będę się musiał dłużej regenerować, ale i w razie gdyby coś się stało nie będę miał czym zareagować”. To jest cholernie ważne, bo bardzo łatwo w choasie mieć wyrzuty sumienia i jakieś ale do samego siebie, że „hej, nic nie robisz i nie dbasz o siebie” podczas gdy w rzeczywistości DBASZ o siebie czasem właśnie poprzez NIE robienie niczego „ponad” to co musisz.
Przyjąłem więc bardzo szybko, że nie kontroluję i nie będę w pełni kontrolował swojego czasu jeszcze bardzo długo. W dużej mierze można to przetłumaczyć na „mogę być potrzebny w każdej chwili” co następnie można sobie przetłumaczyć na – nie będę planował nic, co wymagałoby zniknięcia, albo „nie bycia pod ręką”.
Jednocześnie musiałem zweryfikować ile ja realnie mam siły i energii, bo to było bardzo zagadkowe zagadnienie. Od dnia narodzin tak naprawdę rodzice zaczynają codzienny wielogodzinny trening izometryczny całego ciała i przez sporą część tego czasu w bardzo nie-ergonomicznych pozycjach. Łatwo o tym nie myśleć jak o treningu czy o czymś, co jest bardzo bardzo drogie i na co trzeba tę energię oszczędzać.
Listopad 2023
Wpis zacząłem w styczniu, kontynuuję w listopadzie, bo mniej więcej tyle miałem czasu na kontynuację przemyśleń i pisanie tekstów na bloga. Myślę, że to bardzo dobrze wizualizuje priorytety i to gdzie w ich liście znajduje się prowadzenie bloga 🙂
Ale chcę kontynuować, bo przyznam Wam szczerze, że mój organizm jest dla mnie bardzo wyrozumiały, ale jednocześnie pokazał mi, że jak się nie wezmę w garść, to będzie krucho .. i pokazał mi to na danych. Jakich danych? ano bolesnych
- Wakacje pandemii – lato, ok lipca, wchodzę do Zdrofitu w kolejnym dniu lockdownu zeby kontynuować nagrania na platformę yest2move. Otwieram klub więc idę do zaplecza „zapalić światło”. Przełącznik jest w szafie (ledwo mogę w nią rękę wsadzić) i jest jak się okazuję jak dźwignia uruchomienia elektrowni. Próbuję go przełączyć…jednym palcem, środkowym. Efekt? Coś strzeliło. Ból w dłoni koszmarny, nie mogłem nic trzymać w niej tego dnia… i następnego…
Ból „zaciśniętej pięści” czy próby trzymania czegokolwiek trwał ponad DWA LATA.
- Listopad 2021 – Zrobiłem to zdjęcie ,
Bark bolał mnie przez jeszcze pół roku.
Moje ciało, mój organizm, moje zdrowie. Tylko one dają mi szansę i możliwość bycia dla mojej małej.
W dupie mam odchudzanie. Tylko zdrowie ma znaczenie.
A zdrowie wymaga formy i dyscypliny, nie sześciopaka czy niższej tkanki tłuszczowej niż „normalna”.
Co teraz?
Doszedłem do punktu, gdzie zadbałem już prawie o wszystko i wszystkich. Czas na mnie. Czas na badania, czas na gwarancje przestrzeni na ruch i moje własne dbanie o bycie dostępnym za 30–40 lat.
Dzień dobry Fitbacku.
Wróciłem.