Zaczęło się niewinnie. Jak co kilka dni pojechałem do biura i zaparkowałem w podziemiach centrum handlowego Plac Unii. Wjeżdżając na parking dostrzegłem bardzo ładne, równo ustawione i co ważne – pomarańczowe – rowery. Ważne dlatego, że odkąd Michaelangelo założył pomarańczową opaskę to jest mój ulubiony kolor. Przyciągnął więc mój wzrok. Po zaparkowaniu auta poszedłem na górę i okrążyłem budynek w poszukiwaniu owych rowerów. I oto są. Wrzuciłem je Wam chwilę później na fanpage.
Fotka spotkała się z Waszym bardzo dużym zainteresowaniem i postanowiłem nieco poszperać, napisałem nawet do kilku znajomych pracujących w tym banku (dzięki czemu mam informacje z kilku szczebli) ale przełom przyszedł… w kuchni. Otóż wyobraźcie sobie, stoję w kuchni, robię sobie herbatę i dzwoni do mnie telefon. Odbieram a tam Pani Anita Buczkowska z Biura Zarządu Banku. Przez chwilę nie bardzo wiedziałem co się dzieje, napisałem coś nie tak? A może to coś z moim kontem firmowym (bo akurat mam tam konto). Ale nie, Pani Anita zadzwoniła by opowiedzieć mi więcej o rowerach. Gdy to zrozumiałem rzuciłem wszystko i poleciałem do komputera notować. Długo się zastanawiałem jak to ubrać w formę wpisu i w końcu uznałem, że … zrobię to chaotycznie 🙂
Zanim przejdę do dalszej części wpisu chcę w tym miejscu ręcoma i nogyma zaznaczyć, to nie jest wpis sponsorowany. FitFirma to seria wpisów, która marzy mi się od dawna. Ma ona pokazywać firmy, które ułatwiają pracownikom zdrowsze/aktywniejsze życie. Zupełnie nie patrzę na profil firm, ich działalność etc. Interesuje mnie tylko to, co w sferze zdrowia i aktywności oferują pracownikom i na tym się będę skupiał. Wpisy tę będą mocno słodkie ale to dlatego, że uważam, że wszelkie przejawy promocji „fitbacku” w firmach trzeba wynagradzać. Wszystko jasne? No to lecimy.
18 tysięcy złotych
To nie jest tak, że wystarczy postawić 5 rowerów przed firmą i arvind poleci o niej napisać. Przyznaję jednak, że gdyby nie one to tematu by pewnie nie było. A wtedy nie dowiedziałbym się, że 6 Października 2013 w Biegnij Warszawo pobiegło 180 pracowników ING Bank Śląski. Żeby było ciekawiej – pracownicy mieli start opłacony przez firmę, a dodatkowo za każdego kto przebiegnie firma przekazywała 100 złotych na fundację ING Dzieciom. W efekcie 18,000 złotych zostało przekazane. Udało mi się dziennikarsko dotrzeć również do koszulek, które dostali pracownicy. Były to standardowe koszulki Biegnij Warszawo, ale z lekką firmową ingerencją. W sumie fajnie, niby detal ale pokazuje podejście firmy do tematu „zespołu”.
Jako ciekawostkę dodam, że w wynikach z Biegnij Warszawo udało mi się wypatrzeć Panią Justynę Kesler, która obejmuje stanowisko Wiceprezesa Zarządu. W BW2013 udało jej się uzyskać czas 55 minut i 18 sekund, czas o minutę lepszy od jej startu w roku 2011. Aż się prosi o komentarz w stylu „stabilność jak w banku” 🙂
Podpytałem Panią Anitę, czy takie dofinansowanie biegaczy to kwestia jednej imprezy czy jakaś regularna inicjatywa i dowiedziałem się, że:
- Inicjatywa wychodzi od pracowników. Bank nie narzuca swoim pracownikom udziału w imprezach (nie ma presji)
- Co za tym idzie, możesz sam z siebie przyjść (jako pracownik) i powiedzieć „chcę bieć w Orlen Marathonie” a Bank postara Ci się pomóc
- W przypadku większych imprez (typu wyjazd na NYC Marathon) wsparcie jest ograniczone bo takie imprezy wiążą się z ogromnymi kosztami a zamiast wesprzeć jedną osobę na duży event lepiej wesprzeć 20 na mniejszy.
- Aktualnie kilku pracowników wybiera się np do Luksemburga i robi to na swój koszt (choć z tego co wiem, to impreza ING więc pewnie chociaż wejściówki mają zapewnione).
Nie tylko bieganie
No ale nie samym bieganiem człowiek żyje. Czasem trzeba pójść na siłownię, czasem na basen a jeszcze kiedy indziej pograć w piłkę czy w tenisa. W prawie każdej z tych sfer można natknąć się na pomarańczowych. Kolega pracujący „niżej” w strukturach banku opowiedział mi o promowanej wśród pracowników Business Tenis League (podobno największa liga tenisowa dla firm) oraz o Mistrzostwach ING w Piłkę Nożną w Dankowicach. Udało mi się nawet znaleźć w Internecie trochę fajnych materiałów (źródła mieszane, np ten wpis na blogu). Jako gadżeciarz doceniam takie fajne akcesoria (chyba nagroda za udział w mistrzostwach):
A rowery?
No ale przejdźmy do rowerów. Zaprezentowane Wam w nagłówku rowerki to holenderskie rowery marki Gazelle. Koninklijke Gazelle N.V. to marka/firma, która powstała w 1892 roku. Od tamtego czasu wyprodukowała ponad 13 milionów rowerów. Holandia to kraj, który potrafi docenić rower miejski i firma z taką tradycją zapewne nie przypadkowo została wybrana przez ING. Szybkie przewertowanie internetu pokazuje też, że nie są to najtańsze rowery (wiem, to nie jest wyznacznik ale fajna ciekawostka) to koszt ok 2,5- 3 tysięcy złotych a te lepsiejsze to i 6 i nawet ponad 10 tysięcy złotych. W sumie co to za koszt dla banku? Żaden. Za to prestiż dla jadącego nań pracownika w garniturze jest niezaprzeczalny .. no i są pomarańczowe! 🙂
A jak to działa?
Jako pracownik firmy – obojętnie jakiego szczebla – idziesz do recepcji i zostawiasz swoje dane. Dostajesz kluczyk do łańcucha zabezpieczającego rower i rower jest Twój. Możesz jechać nim na spotkanie, na obiad, nikt nie sprawdzi. Czy możesz pojechać do domu i wrócić następnego dnia? Jest taka opcja aczkolwiek musi być już po godzinach i raczej jest to skrajny przypadek. To nie są rowery do wzięcia na tydzień wycieczek. Mają służyć całemu zespołowi.
Jest to bardzo fajna opcja bo zastępuje komunikację miejską, taksówki itd. Zmniejszasz czas dotarcia na miejsce (w godzinach szczytu), koszta no i zwiększasz aktywność fizyczną pracowników. Nie jest to oczywiście obowiązkowe więc leniuszki nie muszą czuć się zagrożone.
Co potem?
Wracasz cały zlany potem bo zasuwałeś na rowerze miejskim 35 na godzinę (da się!) i co wtedy? Na -3 poziomie parkingu dla pracowników banku przygotowano 50 miejsc parkingowych dla rowerów (i kilka dla motorów), szatnie oraz natryski.
Stojaki
Cały czas jednak mówię o tych 5 rowerach (słownie- pięciu) w Warszawie (i kolejnych 5, które od wczoraj prawdopodobnie stoją już w Katowicach przy budynku centrali). Dla klientów również stawiane są stojaki rowerowe i ich ilość zwiększa się z miesiąca na miesiąc. Na ten moment jest ich ok 20 (jeden stojak to kilka rowerów) i do końca roku dojdzie jeszcze 40. Stojaki mają pojawić się wszędzie tam, gdzie to możliwe (bo np niektóre placówki są w miejscach uznanych za zabytkowe i np konserwator powierzchni wokół placówki nie pozwala na stawianie czegokolwiek… ).
Inne
Akcja z rowerami to projekt pilotażowy. Na tym etapie firma będzie sprawdzała czy są użytkowane i w jakim stopniu. Z ciekawości jak tylko tam jestem to zaglądam ile rowerów stoi i ku mej radości rzadko kiedy jest komplet. Jestem bardzo ciekaw jak to się rozwinie w i jakim kierunku pójdzie. Jeden rower więcej to często jedno auto mniej na drodze. Ciekaw jestem czy ktoś pójdzie śladami ING.
Aby mieć jednak pełen obraz fit firmy podpytałem o jeszcze dwie standardowe kwestie czyli o świadczenia socialne w postaci wsparcia medycznego i kart umożliwiających korzystanie z różnych obiektów sportowych. W ING Wygląda to tak:
- Każdy pracownik od pierwszego dnia ma zapewniony podstawowy pakiet opieki z oferty Medicover a jeśli chce coś więcej to jest możliwość dopłaty z jakimś rabatem.
- Każdy pracownik może wykupić sobie sam kartę OkeySystem, która oferuje pracownikom banku specjalną zaniżoną cenę. Co ciekawe z punktu widzenia firmy – karty są tańsze dla pracowników NIE dlatego, że bank do nich dopłaca a dlatego, że ING wynegocjowało po prostu niższą cenę dla swoich pracowników. Fajny układ (opłacalny dla firmy i nadal atrakcyjny dla pracownika).
A i jeszcze jedno – podobno istnieje coś takiego jak BeINGFit – wewnętrzny Intranet dla pracowników, w ramach którego serwowane są pracownikom artykuły i ciekawostki o zdrowym trybie życia. Moja wtyka jednak nic takiego nie zlokalizowała więc nie mam jak Wam tego pokazać.
I tyle
I doszedłem do końca wpisu. W zasadzie chyba zawarłem w nim wszystko co chciałem. Wow, mój pierwszy wpis FitFirma ukończony. Nawet nie wiecie jak się cieszę. Napiszcie mi proszę w komentarzach, czy takie artykuły Was ciekawią i jeśli tak to czy jest coś więcej co chcielibyście się dowiedzieć o firmach, które postanowię tu opisać.
Gratuluję ING bycia pierwszą FitFirmą na Fitbacku 🙂
11 komentarzy
Idea podoba mi się straaaaaasznie, ale jakos nie za bardzo w rozwiązaniu „jade do klienta”. Mimo wszystko przed wejściem do klienta nie ma prysznica, szatni itp. I tu juz jest dyskomfort.
Wydaje mi się, że jadąc spokojnie na miejskim można dojechać bez zalania się potem. Dałem info o natryskach jako rozwiązanie na powrocie, w którym nie musisz się oszczędzać 🙂
Dodatkowo w garniaku w komunikacji miejskiej w środku lata zgrzejesz się bardziej niż rowerem 🙂
tu się zgadzam 😉 rower to nie bieganie i jak na nim nie szaleję jak wariat :D, to w sumie jest relaksacyjnie i się nie pocę (może to te godziny spędzone na rowerze w dzieciństwie:P). Wpis fajny, będę śledzić kolejne – warto wiedzieć, gdzie uderzyć, jak się szuka fajnej pracy wspierającej aktywnych ludzi 🙂 pozdrawiam!
Możliwe. Ale obawiam się, że przedstawiciele ING podobnie jak inni sa w totalnym niedoczasie. Stąd jednak obawiam się ich świezości po przybyciu na spotkanie.
Ale nadal bardzo pomysł popieram. Wizeunkowo fajny. Podobno policja też dostała jakies rowery
Czekam aż więcej firm będzie tak działać! 🙂 Rowery, prysznice, nic tylko pracować.
Bardzo fajny temat, czekam na kolejne wpisy w tym temacie. Nawet jeśli robią działania prospot w mniejszym zakresie.
Nieźle, tylko pozazdrościć 🙂
PS: „motocykle” nie „motory” hehehe
w moim słowniku to praktycznie jedno i to samo przy czym motor jest skrótem myślowym oczywiście 😉
Miło zobaczyć swoją rękę i zegarek, jednak jak już blogujesz i zamieszczasz coś z zewnątrz to warto zapytać właściciela 😉 Pozdrawiam, piofci.bikestats.pl
Wrzuciłem link do źrodła 🙂 mam nadzieje, ze nie masz mi za złe 🙂
Pingback: [VIDEO] Biegnij Warszawo 2016 – Relacja | Fitback.pl